---Oczami Laury---
Ten chłopak wydaję się miły ale nie wiem jaki on jest, gdzie mieszka i jakie ma zamiary co do mojej osoby. Nie wiem co mam myśleć.. chciał mi pomóc i to zrobił. Może on am dobre serce..
-Więc... nie musisz ze mną iść na serio. Dam sobie radę.-powiedziałam stanowczo
-Ale ja chcę.. chcę cię poznać, pogadać i dowiedzieć się czegoś o tobie.-uśmiechał się gdy to mówił. Może on serio chce mnie poznać. No nie wiem.. gdyby była tutaj moja mam wiedziała by co robić no ale teraz patrzy na mnie z góry...
-Ok. Eee..to...ile masz lat?
-18,a ty?-spytał. Nie powinno się pytać kobiety o wiek..no ale on chyba o tym zapomniał. Trudno wydaję się miły.
-17.-mówiąc to zaczęłam się śmiać.
-Co się śmieszy?-powiedział lekko zdenerwowany
-Nic, nic tylko kobiety nie pyta się o wiek.-zaczęłam się jeszcze głośniej śmiać-moja mama mówiła zawsze..-w tej chwili z mojej twarzy zniknął uśmiech i pojawił się smutek, a po policzku spłynęła mi łza. Szybko ją wytarłam. Nie chciałam by Rocky wiedział co stało się z moją mamą..
-Co z twoją mamą?-pytał
-Nie ważne.. nie chce o tym rozmawiać. Może kiedyś ci o niej opowiem ale nie teraz.-powiedziałam smutna.
-Dobrze, nie będę cię zmuszał.-powiedział to i zaczął mnie łaskotać by poprawić mi humor.- i co lepiej ci?-powiedział tak opiekuńczo.
-Tak. Słuchaj mam do ciebie pytanie..mogę puścić piosenkę która zawsze poprawia mi humor? Wtedy będę bardzie jak by to ująć ''rozpromieniona'' i nie będę się smucić.
-Dobrze, a co to za piosenka?
-Nosi tytuł ''Best Day Of My Life'' i wykonali ją...-w tym momencie brązowooki przerwał mi
-American Authors? Uwielbia ten zespół!
-To już wiemy co nas łączy. Ten sam ulubiony zespół.-powiedziałam z wielkim uśmiechem na twarzy. Fajnie, że słuchamy tego samego zespołu.
-Ok. Włączaj tą piosenkę uwielbiam ją!-powiedział z uśmiechem na twarzy.
-Ok ale po jej wysłuchaniu powiesz mi coś o sobie. Ok?
-Dobrze.-odpowiedział mi. Włączyłam piosenkę i wsłuchani w jej rytmy szliśmy dalej w stronę domu..
---Oczami Ross'a---
Gdzie Rocky?! Pewnie polazł z tą dziewczyną. Współczuję jej.. On jest, że tak to ujmę ''Bad Boy'em'' i co chwila ma nowa dziewczynę. Co prawda nie wykorzystuje ich bo on ma swój honor ale chodzi z dziewczynami ''dla szpanu''. Później zostawia je i się nimi nie przejmuje. Mam nadzieję, że kiedyś znajdzie tą jedyną i przestanie taki być.
-Kochanie! Chodź tutaj.-powiedziała swoim słodkim głosikiem Carly.
-Co się stało?-podbiegłem do dziewczyny,która grała z mają mamą i Rydel w siatkówkę.
-Zagrasz ze mną w drużynie? Bo są trzy osoby i jest nie równo.
-Dobrze.-i ucałowałem dziewczynę w policzek
-Ooooo..jakie to słodkie.-powiedziała Rydel.
-Masz rację córciu. Piękna z nich para.-odpowiedziała mama której humor już się poprawił po tym incydencie z tatą.
-No wiemy. Jesteśmy dla siebie stworzeni-powiedziałem i spojrzałem na Carly swoimi brązowymi oczami.
-Ross przestań bo oszaleję! Twoje oczy hipnotyzują.-powiedziała i rzuciła mi się na szyję
-Jeśli masz mi się rzucać na szyję to będę robił to częściej.-powiedziałem i pocałowałem ją w usta.
-Ok -powiedziała i odwzajemniła pocałunek.
-Boziu jakie to urocze!-powiedziała Rydel skacząc z radości.
-Dobra, atak z innej beczki to...gdzie Rocky?!-spytała zaniepokojona mama. Nie wiedziałem jak mam jej powiedzieć, że znalazł sobie nowa ofiarę czyli tą brązowowłosą.. jej zawsze ciśnienie skacze jak mówię jej o dziewczynach Rocky'ego.
-Dobra mamo powiem ci ale się nie denerwuj...więc Rocky...-i w tym momencie przerwała mi mama
-Znalazł nową jak ja to mówię ''ofiarę''. Czy on kiedyś przestanie?!-powiedziała zdenerwowana
-Mamo nie możesz się denerwować.-powiedziała zatroskana Rydel
-Dobrze więc co z tą siatkówką? Mieliśmy przecież grać-powiedziała odbiegając od tematu o Rocky'm
-Aha..no tak więc Ross jest w mojej drużynie, a Rydel i twoja mama razem. Ok?-powiedziała Carly.
-Dobrze.-odpowiedziała Rydel i zaczęła się gra..
---Oczami Vaness'y---
Gdzie jest Laura?! Musiałam przerwać moją cudowną sesję zdjęciową którą sobie sama robię by podejść do taty i spytać o Lau.
-Tato gdzie jest Laura?-spytałam zmartwionym ale też i zdenerwowanym głosem
-Poszła do domu... cała była oblana jakimś napojem, lepiła się od tego i musiała iść do domu..
-Aha czyli nic jej nie jest, tak?-spytałam zdenerwowana
-Nie jest bezpieczna.
-To dobrze.-odpowiedziałam z ulgą i wróciłam do robienia zdjęć...
--Oczami Laury---
Piosenka się skończyła czas na pytania do Rocky'ego..
-Więc.. Jak masz na nazwisko?-spytałam niepewnie
-Lynch..Rocky Lynch.-odpowiedział z uśmiechem na twarzy.
-Aha.. ja jestem Laura Marano.
-Ta Marano, która wprowadziła się na przeciwko nas?!-powiedział przy czym zaczął delikatnie podskakiwać. Nie wiem czemu to zrobił ale wyglądał słodko
-Czekaj, czekaj ty jesteś Lynch! Ty masz ten śliczny dom który widać z okna które jest w moim pokoju?-spytałam z niedowierzaniem.
-Tak! Więc mieszkamy naprzeciwko siebie! Super! Kurcze nie spodziewałem się takiego obrotu sytuacji -powiedział z uśmiechem na twarzy ale nie tylko chłopak też mnie przytulił.
-Ej co ty robisz? Przecież nie znam cię tak dobrze!- powiedziałam i lekko odepchnęłam chłopaka
-Przepraszam ale tak się ciesze, że musiałem cię przytulić.-powiedział ze spuszczoną głową.
-Nie szkodzi o patrz doszliśmy do domów.-powiedziałam, uśmiechnęłam się i chciałam już odejść ale Rocky złapał mnie za nadgarstek i zatrzymał.
-Słuchaj to był szalony dzień. Poznałem ciebie, pogadaliśmy. Mam do ciebie pytanie..więc.. co robisz jutro o godzinie 15:00?-spytał z ciekawością
-W sumie chyba nic.
-Super. Widzisz tą lodziarnie na przeciwko nas?-pokiwałam głową co znaczyło tak-jutro o 15:00 w tej lodziarni. Zgadzasz się?
-Ok. To do jutra.-pożegnałam chłopaka i weszłam do domu..
---Oczami Rocky'ego---
Jest zdobyłem jej zaufanie. Teraz tylko ją w sobie rozkochać i ją rzucić.. Chociaż ona jest nawet super miła, sympatyczna... CO TY WYGADUJESZ ROCKY opanuj się! Ok wchodzę do domu bo zaraz wróci rodzinka..
---Oczami Stormie---
Chłodno się robi. Czas wracać do domu.
-Dzieci wracamy!-krzyknęła do swoich pociech
-Dobrze.-odpowiedzieli razem Ross i Rydel
-To ja wracam do siebie. Pa Ross, pa Rydel, do widzenia pani!-powiedziała, ucałowała chłopaka na pożegnanie i poszła w swoja stronę. Pozbieraliśmy wszystkie nasze rzeczy, a gdy chcieliśmy wyjść z plaży to zaczepił nas jakiś mężczyzna i czarnowłosa wysoka dziewczyna. Nie wiedziałam kto to więc spytałam..
-Przepraszam czy mogę w czymś pomóc?
-Pani ma na nazwisko Lynch?-spytał nieznajomy
-Tak, a o co chodzi?-spytałam ze strachem w oczach
-Ja mam na nazwisko Marano. Mieszkamy naprzeciwko siebie.-powiedział wesoło tata Laury
-Miło mi pana poznać. Może wrócimy wszyscy razem do domu. Przecież mieszkamy naprzeciwko, a przy okazji poznamy się lepiej.-zaproponowałam
-W sumie czemu nie.-odpowiedział i całą grupką ruszyliśmy w stronę domu...
_______________________________
Rozdział 3 za nami :3 Wiem rozpisałam się :3 Miałam wenę twórczą xD Poznanie Rocky'ego i Laury.. jest to ''Raura'' ale inaczej i poznanie rodzin (nie do końca w następnym rozdziale poznanie wszystkich członków rodzin) :)
Ale mam do was prośbę by każdy kto czyta tego bloga to skomentował ten rozdział bo ja nie wiem czy jest jakiś sens go pisać dla nwm 2,3 osób... opcja dla anonimów tez jest ;) Z góry dziękuję <3
Komentujesz = motywujesz :3
Super:)
OdpowiedzUsuńBoski <3 Jeden z lepszych jaki czytałam <3 czekam na next <3<3
OdpowiedzUsuńSuper!
OdpowiedzUsuńJest ŚWIETNY!!!
OdpowiedzUsuń