---Narrator-----
Wszyscy wyszli z lodziarni. I nagle Stormie przed swoim domem zobaczyła czerwone auto które lśniło w promieniach słońca. Mówiąc prościej było wymyte i zadbane. Z auta wysiadł mężczyzna. Był wysoki, a jego włosy były koloru ciemnego blondu.
---Oczami Stormie---
Kto to może być? Kurcze stoi tyłem do mnie. O jest w końcu się obrócił. Nie! O nie! To Mark! Czego on tutaj chce?
-Dzieci stójcie!- krzyknęłam stanowczo
-Co się stało?-zapytał zaniepokojony Ross.
-Mamo czy to tata!?-krzyknęła Rydel
-Tak! Stójcie! Nie możemy iść do rodziny Marano.. musimy iść pogadać z nim..-powiedziałam. Nie chciałam by dzieci uczestniczyły w tej rozmowie ale one.. no.. dawno nie widziały swojego taty..
Podeszliśmy stanowczym krokiem do Marka. A on oczywiście zaczął się kłócić..
-I co jak tam paskudo?! Widzisz to auto? Mogło być twoje! Ale postanowiłaś ode mnie odejść! Ujmę to jednym słowem.. ŻAŁUJ! -krzyknął do mnie. Po policzkach zaczęły spływać mi łzy.
-Co? Czy ja dobrze słyszę?! Jeszcze masz do mnie pretensje, że odeszłam od ciebie?! Zdradziłeś mnie! To koniec rozmowy!- pobiegłam smutna do domu bo nie mogłam wytrzymać..
---Oczami Rydel----
Mama jest smutna, a jednocześnie taka zła. Nie mogę pozwolić by tata tak ją traktował!
-Tato przegiąłeś! To koniec rozmowy! Nie chcemy mieć z tobą nic wspólnego! Lepiej będzie jak sobie już pojedziesz.-powiedziałam z krzykiem. Czemu on robi to mojej mamie?! Ona już za dużo wycierpiała przez niego!
-Dobra nie to nie! Jadę! Pa!-powiedziała z krzykiem i spojrzał na nas obojętnie
-Ej chodźcie do domu!-krzyknęłam do braci i razem z nimi udałam się w stronę drzwi
---Oczami Laury---
Jejku jak tutaj ślicznie. Dom z wierzchu wygląda cudownie. Ciekawe jak jest w środku?
-Laura weź proszę swoje walizki.-powiedział do mnie tata. Widziałam, że nie może sobie poradzić więc postanowiłam wciągnąć w pomoc jeszcze Vanessę
-Van pomóż nam z tymi walizami!
-Poczekaj chwilkę! Muszę porobić sobie parę selfie i wrzucić je na FB i Instagram'a!- krzyknęła. Ona myśli tylko o ciuchach, wyglądzie, a o nas wcale! Ale jak dochodzi co do czego to wiem, że mogę na niej polegać.
-Jakie ciężkie.Van szybciej!-krzyknęłam głośniej. Ale ona nie zwracała na mnie uwagi.
-Vanessa! Bierz swoje walizki bo będziesz miała szlaban na kosmetyki i zabiorę ci ten telefon!- powiedział stanowczo tata. Van od razu wzięła się do pomocy. Czasem trzeba na nią porządnie krzyknąć.
---Narrator---
Po 30 minutach cała rodzina weszła do domu. Zobaczyli pięknie wyglądający dom. Ściany były kolory beżowego. Meble w kolorze brązu, a w salonie na ścianie było widać duży telewizor.
---Oczami Vanessy---
Jak tutaj pięknie. Ciekawe ile półek jest w łazience na moje kosmetyki. Hmm... A tak właściwie to gdzie ona jest.
-Tatusiu gdzie jest łazienka?-powiedziałam z miną '' :3 ''
-Van ty od razu o łazience?! Co ty chcesz zobaczyć jakie jest lustro?- zapytał
-Oooo! Jeszcze lustro! Oczywiście!- powiedziałam z bananem na twarzy.
-Widzisz te drzwi naprzeciwko kuchni? To tam jest łazienka.
-Dziękuję!- I ucałowałam tatę w policzek. Szybko powędrowałam do łazienki układać swoje kosmetyki.
---Oczami Laury---
Jak tutaj jest cudownie. Widzę, że tata jest bardzo zadowolony z tego domu. Z resztą co ja gadam on jest cudowny! Już go kocham!
-Tato cudowny jest ten dom! Jak ty go znalazłeś?- spytałam ciekawsko.
-Wiesz... Szukałem w internecie odpowiedniego dla naszej trójki domu i natknąłem się na ten. Miał dużo pokoi i każda z was miała by osobny pokój z łazienką, a nie tak jak w Miami. Co prawda miałyście swoje pokoje ale łazienka była tylko jedna, a teraz każda z was i ja mamy osobne. - odpowiedział mi tata. Rzuciłam mu się na szyję i pocałowałam w policzek.
-Dobrze, a gdzie jest mój pokój?-spytałam. Tata kazał mi wziąć swoje walizki i zaprowadził mnie do pięknego pokoju w którym ściany były koloru brzoskwiniowego. Prawie na środku pokoju stało duże łóżko z baldachimem, a obok łóżka stała szafka nocna. Naprzeciwko szafki stało biurko z lampką koloru czerwonego i czarny laptop. Były tam też drzwi które prowadziły mnie do pomieszczenia w którym stała wielka szafa na ubrania, a łazienka była tuż obok. I jeszcze okno. Widziałam z niego dom.
-Tato co to za dom? I kto tam mieszka?-spytałam. Byłam ciekawa kto może mieszkać na przeciwko nas.
-Nie wiem córeczko. Dowiemy się tego jutro. Dzisiaj miałem zamiar iść do nich no ale wiem, że jesteście zmęczone i nie macie siły. O! I jeszcze trzeba się rozpakować.
-Racja. To poproszę cię byś poszedł sobie bo chcę się rozpakować.- powiedziałam z uśmiechem na twarzy. Chciałam zostać trochę sama.. Musiałam pomyśleć o mamie i o tym jak mam poukładać tutaj rzeczy.
-Dobrze. Już idę księżniczko.- powiedział i wyszedł. Tak.. tata nazywa mnie czasem swoją księżniczką. Więc położyłam się na łóżku. Było bardzo wygodne. Przypomniałam sobie, że mam zdjęcie moje i mamy w torebce. Wyjęłam je.. popatrzyłam i ucałowałam. postanowiłam, że będzie stało na szafce nocnej tuż obok mnie by mama była ze mną każdej nocy i zawsze gdy będę się budzić. Sięgnęłam po walizki i poszłam z nimi do pokoju w którym stała wielka szafa. Postanowiła się rozpakowywać..
---Oczami Ross'a---
Mam płacze. Tata zachował się nie fair. Ejj... gdzie jest Carly?! Pewnie poszła sobie po tej kłótni z tatą. Ehh...
-Mamo jak się czujesz?- powiedziałem ocierając jej łzy.
-A jak myślisz?! Przyjechał tutaj człowiek którego kochałam, wyzwał mnie i krzyczał.. Czuję się jak by ktoś po mnie walcem przejechał!- powiedziała i znowu zaczęła płakać. Co ja mogę zrobić by poczuła się lepiej..Hmm... Jej ulubione danie tutaj nie pomoże. Wiem!
-Mamo, słuchaj tak wiem tata zachował się jak kompletny palant ale trzeba żyć dalej i zapomnieć o tym co się działo z nim.. Więc.. Zapraszam cię na plażę! -powiedziałem pełny nadziei.
-Hmm.. Ross masz racje.-przytuliła mnie mocno. Widziałem, że na jej twarzy pojawił się uśmiech-Zgadzam się. Pójdę się przebrać i możemy iść.Ale pod jednym warunkiem.. Rydel i Rocky idą z nami.-powiedziała uśmiechnięta.
-Dobrze! Będziemy się świetnie razem bawić!- powiedziałem i poszedłem się przebrać w moje różowe szorty. Mama wzięła ze sobą dmuchana piłkę. I koszyk jedzenia.
Po 20 minutach byliśmy już w drodze na plażę...
---Oczami Laury---
Już jestem rozpakowana, Van też o i tata. Słysze ich jak gadają w kuchni. Pobiegnę do nich. Po 5 minutach już byłam w kuchni.
-O czym gadacie?- spytałam
-O tym, że Van znalazła nam super miejsce gdzie możemy teraz iść!-powiedział tata z bananem na twarzy
-Serio?! Gdzie?!
-A więc 200 metrów od nas jest plaża.. Może pójdziemy tam wszyscy razem?-spytała czarno włosa
-Super! To świetny pomysł! Już idę się przebrać w mój strój kąpielowy i możemy iść.- powiedziałam z radością. Ubrałam na siebie czerwone bikini. Do swojej torby spakowałam okulary przeciwsłoneczne, krem z filtrem i oczywiście telefon. Tata zabrał ze sobą dmuchaną, kolorową piłkę, pieniądze, okulary przeciwsłoneczne oraz bluzę w razie zimna ale nie oszukujmy się na plaży będzie gorąco, a Van jak to Van wzięła całą torbę kosmetyków, okulary i oczywiście telefon do robienia selfie. Ja jeszcze wróciłam się po mój czarny kapelusz i po 25 minutach pakowania byliśmy już w drodze na plażę....
______________________________________________
1 rozdział gotowy. W 2 rozdziale poznanie bohaterów. Cieszycie się? :3 Właśnie co do następnego rozdziału będzie on może dzisiaj wieczorem albo jutro po południu. To zależy od tego czy będę miała czas :/
Cudo :D
OdpowiedzUsuńCzekam na pierwsze spotkanie obu rodzin
Genialny!! Zapraszam do mnie http://raurastoryoflove.blogspot.com <3
OdpowiedzUsuńMega:3
OdpowiedzUsuńSuper!!!!
OdpowiedzUsuńDawaj next:-)