czwartek, 3 lipca 2014

PROLOG

-----U rodziny Marano----
-Tato jesteś już spakowany?-krzyknęła Laura ze swojego pokoju.
-Już kończę!- odpowiedział z salonu
-Lau mogę pożyczyć twoją walizkę? Bo moje już się skończyły!- powiedziała Vanessa. Dziewczyna zawsze zabierała ze sobą mnóstwo walizek na jakiekolwiek podróże,ponieważ musiała brać ze sobą wszystkie ubrania, buty oraz kosmetyki. Dla niej liczył się wygląd i opinia innych.
-Nie Van! Ja jej potrzebuję.-odpowiedziała Lau która była już prawie spakowana. Dziewczyna była inna niż Vanessa. Ona miała spakowane tylko 4 walizki, Van 10.- Czemu bierzesz tyle walizek?! Przecież w LA kupisz sobie nowe ubrania!-spytała zaciekawiona
-Ja muszę zawsze i wszędzie cudownie wyglądać. Nie to co ty paskudo!-krzyknęła
-Jak nie przestaniesz to...-w tym momencie przerwał im głos taty..
-Dziewczynki nie kłóćcie się. Obydwie jesteście piękne.-Ucałował każda z dziewczyn w policzek i wrócił do pokoju.
Wszyscy pakowali się, ponieważ wyjeżdżali do LA by zapomnieć o wszystkim co się tu wydarzyło (o wszystkim dowiecie się w następnych rozdziałach ;)- od autorki)
-Tato mam do ciebie prośbę.-powiedziała smutniejszym głosem Laura.
-Co się stało córciu?-tata już wiedział o co chodzi
-Przed wyjazdem moglibyśmy pojechać na cmentarz do...-przerwał jej tata
-Do mamy?
-Tak chce się z nią pożegnać.-i w tym momencie zaczęły po policzkach dziewczyny spływać łzy.
-Nie płacz wszystko będzie dobrze- pocieszył ją tata i krzyknął do Vanssy- Van zabieraj ostatnie rzeczy! Jedziemy!
-Już tato!- Wszyscy spakowali swoje walizki do busa i pojechali na cmentarz.

----U rodziny Lynch'ó-----
-Ross chodź tutaj-krzyknęła Stormie
-Tak?-zapytał zaniepokojony chłopak.
-Kocham cię synu-powiedziała mama do chłopca
-I tylko po to mnie wołałaś? Serio?! Myślałem, że coś ci się stało.-powiedział
-Będę ci to częściej mówić.. No wiesz... Nie ma Riker'a, Ryland'a i waszego taty.. Tylko mi wy zostaliście-powiedziała i po policzku spłynęła jej łza.
-Mamo nie płacz!- odezwała się Rydel
-Wiesz, że cię kochamy. Tata nie był ciebie wart. Zdradził cię. Wiemy nie zachował się fair ale trzeba żyć dalej. Nie patrz w przeszłość tylko w przyszłość.- Powiedziała blondynka.
-Masz rację! Chodźcie tutaj do mnie.- i mocno przytuliła swoje dzieci.
-Moment.. moment.. gdzie jest Rocky?-spytała Rydel
-Pewnie gdzieś jest ze swoimi kolegami! Nigdy nie ma go w domu-krzyknął Ross
-Pewnie tak. Właśnie jeśli jesteście już tutaj wszyscy razem oprócz Rocky'ego to zapraszam was na lody! Lodziarnia jest obok naszego domu więc nie ma problemu byśmy poszli pieszo. Rocky penie jest już w lodziarni. Zawsze tam jest.-powiedziała uśmiechnięta mama. Każdemu spodobał się ten pomysł. Ubrali się i wyszli...

--U rodziny Marano----
-Tato podasz mi te zapałki? Chcę podpalić knot.-powiedziała smutna Lau
-Proszę. Tylko się nie poparz!- ostrzegł ją troskliwy ojciec-Dobra znicze zapalone. Może posiedzimy jeszcze chwilę przy mamię. To nasz ostatni raz z nią później już tylko będziemy mogli ją odwiedzać w święta.
-Tak.- odparły córki. Ich mama zmarła na raka. Lekarze robili co mogli lecz niestety nie dało się jej uratować.
-Dobra zbieramy się.- powiedział głośniejszym głosem tata do swoich córek-wiem ciężko wam ale obiecuję wam wszystko się ułoży.
-Dobrze możemy iść- powiedziała posmutniała Vanessa
-Idźcie ja was dogonię.-odpowiedziała Laura
-Dobrze tylko pośpiesz się.-odparł tata
-Ok.-powiedziała, a gdy jej tata i siostra poszli już do busa Lau zaczęła mówić- Mamo wiem, że chcesz dla mnie jak najlepiej i patrzysz na mnie z góry ale musisz wiedzieć, że tęsknie za tobą potwornie za tobą tęsknie i chcę być była tutaj przy mnie- po policzkach dziewczyny zaczęły spływać łzy-Chcę byś wiedziała, że cię kocham i zawsze będziesz w moim sercu.-Dziewczyna ucałowała zdjęcie na nagrobku mamy poszła do busa i pojechali ..

----U rodziny Lynch'ów----
-Siema Rocky!-krzyknął Ross ale on nie odpowiadał więc nie zaczepiał go dalej.
-No dobrze dzieci ile chcecie kulek lodów?-spytała mama
-Chcemy 2- odpowiedziała Rydel za wszystkich.
-Ok.-mama kupiła lody, podała je dzieciom i wszyscy przysiedli się do stolika przy którym siedział Rocky- Jak tam Rocky czemu jesteś smutny?
-Dziewczyna mnie rzuciła- odpowiedział- Ale to nic i tak jutro będę miał nową- powiedział przez śmiech
-Nie traktuj tak dziewczyn!-krzyknęła wkurzona Rydel- jak będziesz tak robił to nigdy nie będziesz w stałym związku!
-Spoko siostra dam sobie radę!-powiedział dumny siebie.
-O hej Carly (czy. Karli) co tam u ciebie misiu?-spytał Ross swojej dziewczyny.
-Wspaniale! Właśnie dowiedziałam się, że mój brat wychodzi powoli z tego no .. yyy.. przeziębienia!-powiedziała i rzuciła się Ross'wi na szyję.

-Jejku to wspaniale!- pocałował dziewczynę w policzek.
-Ej bez takich czułości bo zaraz zwymiotuję! -krzyknął Rocky
-Ojj daj spokój ty nigdy nie całowałeś dziewczyny w policzek?- spytał blondyn
-Nie!-odpowiedział wkurzony Rocky.

-Co się stało?-spytała Ross'a dziewczyna
-Później ci powiem.Ok?
-Ok.- i  przytuliła blondyna
-Ejj zobaczcie kto wprowadza się na przeciwko nas. Kto to?-Spytała Rydel
-To Maranowie. Przyjechali tutaj aż z Miami.
-Aha. Ok? Może pójdziemy pomóc im z walizkami?-zaproponował Ross
-Dobry pomysł. Chodźmy!- Krzyknęła zadowolona Stormie i wyszli z lodziarni..

___________________________________________________________________________

Więc to mój prolog XDD Mam nadzieję, że wam się spodobał i będziecie czytać mój blog :)
Rozdział postaram się dodawać jutro ale nie wiem jak to wypadnie. :/
Komentujesz = Motywujesz <3

7 komentarzy:

  1. Czekam na Next :>

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawy ;33 Od dziś masz stałą czytelniczkę :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Serio.. Serio?!?! W takim momencie?! A co dalej ? Żądam następnego rozdziału!... Prosze :* XD
    A tak wgl to genialnie sie zaczęło ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Super! Czekam na rossdział :)

    OdpowiedzUsuń
  5. http://raura-love-story-life.blogspot.com/ takia reklama zachęcam do czytania i komentowania :)

    OdpowiedzUsuń