poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Rozdział 6

---Oczami Ross'a---

Chodziłem po salonie w te i we wte bo rozmyślałem nad tym kiedy przyjdzie moja dziewczyna. ''Ciekawe kiedy przyjdzie Carly. Byliśmy umówieni 30 minut temu. Miała wpaść do mnie do domu i mieliśmy obejrzeć razem jakiś film. Martwię się.. może coś jej się stało.'' rozmyślałem i w tej chwili w mojej kieszeni za wibrował telefon. Była to wiadomość o Carly
''-Ross kochanie spóźnię się 40 minut bo moja mam chciała bym pojechała z nią na zakupy. Przepraszam :C Kocham Cię :*''
Na szczęście nic jej nie jest. Uff.. Kamień z serca. I szczęśliwy usiadłem na kanapie.
-Ej brat co ty taki szczęśliwy?-spytał Rocky i usiadł koło mnie
-Bo Carly się spóźnia i myślałam, że coś jej się stało.. na szczęście nic jej nie jest.
-Aha? Ok? To czemu się spóźnia?- podniósł jedną brew i spytał zaciekawiony.
-Bo pojechała z mamą na zakupy.-powiedziałem uśmiechając się do brata.
-Kobiety..-odpowiedział, wstał z kanapy i ruszył w kierunku lodówki.
-Ej co robisz? Coś do jedzenia?-spytałem z miną '' :3 ''
-No mam zamiar zrobić sobie kanapki z szynką ale ci nie zrobię- odpowiedział dumnym głosem
-Dlaczego?!-powiedziałem zdenerwowany
-Bo tak. Jak chcesz to zrób sobie sam.- powiedział kładąc na dwie kromki chleba plasterki szynki.
-Dobra odechciało mi się jeść.
-Hahahhahaha.. Fajnie.-powiedział, wziął kanapki i ruszył w kierunku swojego pokoju. Ja czekałem na Carly oglądając pierwszy lepszy kanał jaki leciał w TV.


---Oczami Laury---

Weszłam do swojego pokoju. Położyłam talerzyk z kanapkami na których był ser na biurku i ułożyłam się na łóżku wspominając dzisiejszy dzień. Nie myślałam, że kogoś poznam i na dodatek, że zaprosi mnie na spotkanie tego samego dnia. To było niesamowite! Jeszcze lubi ten sam zespół co ja! Może to jakaś moja bratnia dusza? I w tej właśnie chwili wspomnień do moich drzwi zapukała Vanessa i bez pozwolenia na wejście wparowała mi do pokoju.
-Laura! Gadaj mi tutaj szybko jak na spowiedzi...Co się wydarzyło na tym spacerze?-powiedziała siadając obok mnie na łóżku
-Nic, a co miało się zdarzyć?-powiedziałam lekko marszcząc czoło
-Przecież widzę . Zawsze gdy coś ukrywasz marszczysz czoło więc gadaj.-powiedziała rozkazująco
-Dobrze więc... jak już pamiętasz ten blondyn...-i w tej chwili Van mi przerwała
-Ross. On ma na imię Ross.
-Skąd znasz jego imię?-spytałam patrząc na siostrę z ciekawską miną.
-Poznałam go dzisiaj ale to nie jest w tej chwili takie ważne. Dokończ swoją historię!
-Ok, ok. Wiec ten Ross wylał na mnie sok i cała się lepiłam więc musiałam wracać do domu no i Rocky mnie odprowadził. W trakcie drogi rozmawialiśmy i okazało się, że on lubi ten sam zespół co ja iiii...-w tej chwili zaczerpnęłam powietrze, Van patrzyła na mnie tymi swoimi dużymi oczami z ciekawością- zaprosił mnie do lodziarni naprzeciwko.-Vanessa nie mogła uwierzyć własnym uszom. Spojrzała na mnie i zdołała wydukać z siebie następujące słowa..
-Udało ci się poznać chłopaka i już z nim na randkę idziesz?! Podziwiam cię siostra.
-Ale ja nie idę z nim na randkę tylko na koleżeńskie spotkanie-wytłumaczyłam siostrze
-Aha..Czyli dzisiaj tak się to nazywa. Ok.-powiedziała i ruszyła w stronę drzwi. Złapałam ją za nadgarstek i zatrzymałam..
-Vanessa na serio to tylko koleżeńskie spotkanie.-Niestety siostra mi nie uwierzyła i wyszła z pokoju z tą swoją miną typu ''mnie nie oszukasz''. Ja ułożyłam się na łóżku i zaczęłam wspominać to wszystko jeszcze raz od początku..

---Oczami Riker'a---

Idziemy już 20 minut kiedy w końcu dojdziemy tak bardzo chce mi się jeść, a jeszcze na dodatek ta dziewczyna cały czas się na mnie patrzy jak ona ma na imię..no..Zuza! Właśnie Zuza się na mnie patrzy może jej się podobam? Ona jest śliczną dziewczyną. Szczerze mówiąc nigdy takiej jeszcze nie spotkałem. Ona jest wyjątkowa. Ciekawe czy mnie lubi? Może to głupie ale ona spodobała mi się od pierwszego wejrzenia. Te jej włosy i oczy są piękna.. I w tej właśnie chwili ''marzeń'' przerwała mi moja siostra.
-Riker jak minęła ci podróż?-spytała ciekawsko
-Dobrze.-odpowiedziałem nie odrywając wzroku od tej pięknej dziewczyny, a gdy zorientowała się, że mój wzrok wędruje po jej twarzy na szybko rzuciem tekst
-Ej Zuza! Masz muchę na włosach!-dziewczyna zaczęła piszczeć i machać rękami-Dobra już odleciała nie martw się- powiedziałem z uśmiechem. Nie zorientowała się, że kłamałem z tą muchą.
-Ej Riker! Żyjesz?! Zadałam ci pytanie ''Czy chcesz coś zjeść?'', a ty nie odpowiadasz-powiedziała lekko zdenerwowana Rydel
-Sorry, nie słyszałem. Tak z chęcią zjadłbym jabłecznika, a co?
-Bo mama robi ciasto i nie wie jakie więc powiem jej by zrobiła jabłecznika.-wtedy przestałem słuchać siostrę bo zbliżyła się do mnie Zuza i zagadała
-Ej Riker ile masz lat?-powiedziała słodkim głosem
-Ja mam 20, a ty?-ona wygląda na 16-15 lat. Może jestem dla niej za stary?
-Ja mam 19. To tylko rok różnicy więc nie ma się co martwić.-powiedziała z uśmiechem na ustach.
-Więc..skąd przyleciałaś?-spytałem nieśmiało
-Przyleciałam z...-i właśnie w tym momencie zadzwonił telefon Zuzki. Dziewczyna oddaliła się od nas. Usłyszałem tylko ''Tak mamo. Zaraz będę''. Po skończonej rozmowie dziewczyna zbliżyła się do nas i oznajmiła
-Słuchajcie! Muszę jechać do hotelu ''Po różą'', ponieważ moja mama przyleciała zresztą rzeczy..no powiem to tak.. kazałam jej przylecieć z rzeczami do LA bo ja nie mogłabym się zabrać z tymi wszystkimi walizkami. Ona mi je da i wraca. Tak właściwie to ma samolot za 2 godziny więc muszę jechać.
-Ej to my cię podrzucimy. Myślę, że Riker ma samochód.-powiedziała Rydel i zwróciła wzrok na mnie, a ja na Zuzę
-Tak oczywiście. Mam auto koło parku. To musimy się wrócić do pojazdu i mogę cię znaczy was zawieść.-powiedziałem do dziewczyny
-Ooo..to super. Chodźmy. Riker prowadź bo ja nie znam drogi.-oznajmiła Zuza i ruszyliśmy w stronę parku gdzie znajdował się samochód..


---Oczami Ross'a---

Minęło już 30 minut od momentu kiedy Carly wysłała mi SMS'a. Gdzie ona jest?! O ktoś puka do drzwi to na pewno ona. Podbiegłem do brązowych drzwi, otworzyłem je. Nie myliłem się to była moja cudowna dziewczyna. Przytuliłem ją i pocałowałem namiętnie w usta ona odwzajemniła pocałunek.
-Kochanie martwiłem się o ciebie!- i przytuliłem ją jeszcze mocniej.
-Ja wiem. Słuchaj.. może zamiast oglądać film w domu pójdziemy do kina i tam go obejrzymy?-spytała patrząc mi głęboko w oczy
-Dobrze. To idź do mojego pokoju, a ja pójdę się się umyć i możemy iść.
-Okej.-i trzymając się za ręce ruszyliśmy w stronę mojego pokoju...



__________________________________________

6 rozdział C:
Przepraszam, że nie dodałam wcześniej rozdziału ale nie miałam czasu. ;C
Nwm kiedy będzie next :C Zawsze kiedy jestem na lapku i mam wolny czas to piszę rozdział C:
MAM NADZIEJĘ, ŻE MI WYBACZYCIE TO, ŻE ROZDZIAŁY SĄ TAK PÓŹNO <3

Mogę wam zdradzić, że w następnym rozdziale pomiędzy Ross'em i Carly zacznie się coś psuć, a Riker jeszcze bardziej polubi Zuzę :3

Komentujesz=motywujesz c:

niedziela, 3 sierpnia 2014

Rozdział 5

---Oczami Zuzy---
Może to nie dobry pomysł z tym centrum handlowym.. Jestem zmęczona po podróży. Może lepiej było by wyjść do parku, posiedzieć na ławce i pogadać?
-Rydel mam pomysł może pójdziemy do parku pogadać. Nie chcę mi się iść do centrum handlowego.
-Dobrze. Możemy pójść do parku.
-Okej. To ja idę się ogarnąć i możemy iść.-powiedziała i poszła się ubrać w czarne krótkie spodenki i fioletową koszulkę. Delly założyła na siebie różowe krótkie spodenki i niebieską koszulkę. Złapałam Rydel za rękę ruszyliśmy w stronę parku..


---Oczami Laury---
Obudziłam się i od razu ruszyłam w stronę łazienki. Poszłam się umyć i zeszłam do kuchni zobaczyłam w niej Van i mojego tatę którzy właśnie jedli lekki lunch. Nie słyszałam kiedy oni wrócili. Chyba mocno spałam...
-Kiedy wróciliście? Nie słyszałam was.-spytałam przecierając oczy
-Jakieś 20 minut temu. Nie słyszałaś nas?-spytali zdziwieni.
-Nie bo spałam.
-Mocny masz ten sen.-powiedziała zdziwiona Van
-Wiem. Więc macie coś dla mnie do jedzenie?
-Proszę.-powiedział tata i podał mi kanapkę z serem
-Wiesz jakich miłych sąsiadów mamy naprzeciwko nas?-powiedział tata
-Właśnie Lau jak tam spacer z Rocky'm?-spytała ciekawska Vanessa
-Dobrze. Odprowadził mnie tylko do domu, a co ma być?-nie mówiłam jej o jutrzejszym spotkaniu
-Aha. Ok? I tyle?
-Tak!- powiedziałam zdenerwowana i udałam się w stronę mojego pokoju


---Oczami Rydel---
Doszłyśmy do parku. Usiadłyśmy na małej brązowej ławce nad którą rósł wielki dąb z rozłożystą koroną.
-Zuza tak się cieszę, że przyjechałaś!- powiedziała to i uściskała swoją przyjaciółkę.-mogłaś mnie uprzedzić to odebrała bym cię z lotniska.
-Chciałam ci zrobić niespodziankę.-powiedziała i uśmiechnęła się do blondynki
-No i ci się udało.-odpowiedziałam wesoło. I w tej chwili Zuza zaczęła patrzeć się na wysokiego chłopaka o blond włosach. Był ubrany w niebieską koszulę, czarne długie spodnie i trampki. Stał do nas tyłem ale wyglądał jak Riker mój starszy brat. Zuza nie wie, że mam brata Riker'a, ponieważ ja zaprzyjaźniłam się z Zuzą po rozwodzie moich rodziców i ona myślała, że mam tylko to rodzeństwo czyli Ross i Rocky...
-Ej Rydel widzisz tego chłopaka przed nami?
-Widzę wygląda trochę jak mój brat Riker.
-To ty masz brata Riker'a?! -krzyknęła i gdy chłopak usłyszał odwrócił się i podszedł w naszą stronę
-Rydel? Rydel Lynch?-spytał mój brat z niedowierzaniem
-Tak braciszku to ja. Poznaj proszę Zuzę moją przyjaciółkę-Przytuliłam go z całej siły, a Zuza podała nieśmiało rękę. Już widziałam w jej oczach, że Riker wpadł jej w oko.-kiedy przyjechałeś?
-Wpadłem was odwiedzić. To może pójdziemy do domu. Ej Zuza masz ładne włosy-powiedział z uśmiechem na twarzy.
-Dziękuję ci. To miło słyszeć to z twoich ust.-powiedziała z uśmiechem
-Więc może pójdziemy do domu Rydel?
-Jasne i ruszyli w stronę domu....


czwartek, 31 lipca 2014

Rozdział 4

---Oczami Rocky'ego---
Wszedłem do domu. Zdjąłem z siebie moje kąpielowe szorty i założyłem niebieskie szorty w których było mi wygodnie i białą bluzkę na ramiączkach. Rzuciłem się na miękką kanapę i zacząłem rozmyślać, że może ja i Laura będziemy parą? Boże co ja gadam Rocky ogarnij się! Laura to ta kolejna jak to mówi moja mama ''ofiara''. W sumie ona jet super. Lubimy ten sam zespół... Rocky stop za bardzo się rozmarzyłeś... I w tej chwili usłyszałem dzwonek do drzwi. Otworzyłem je i zobaczyłem w nich dziewczynę. Miała włosy koloru brązowego zaczesane w kucyka. Na sobie miała czerwoną bluzkę na ramiączkach z napisem ''love'', niebieskie krótkie spodenki, a na nogach beżowe sandałki. W ręku trzymała rączkę od walizki którą ciągnęła za sobą. Wiem kto to.. to jest ta Zuza! Chodziłem z nią przez 2 tygodnie. Później ją rzuciłem bo mi się znudziła. Ale to w końcu ja rzucam dziewczyny po 2-3 tygodniach i znajduję sobie nowe.. Spojrzałem na nią i spytałem..
-Cześć! Co ty tutaj robisz?
-Cześć! Przyjechałam do Rydel. Jestem jej przyjaciółką nie pamiętasz? Mogę wejść?-spytała-
Ta.. wchodź.- dziewczyna weszła do salonu. Położyła swoją walizkę obok kanapy, rozejrzała się po pokoju. Jej uwagę przyciągnęły moje szorty kąpielowe które leżały na środku salonu.
-Rocky.. Co to ma być?!-spytała ze śmiechem pokazując palcem na szorty
-No co? Nie widzisz?! To są szorty. Przeliterować?
-Nie. Tylko co one robią na środku salonu?
-Leżą- odpowiedziałem z miną '' :3 ''
-Aha? ok? Gdzie jest Rydel? Stęskniłam się za nią.
-Wraca z plaży.
-Ok. To ja pójdę do jej pokoju się rozpakować.-powiedziała załapała walizkę i ruszyła w stronę schodów prowadzących do pokoju Rydel.
-Rób co chcesz. Ja będę oglądał telewizję- powiedziałem obojętnie, rzuciłem się na kanapę i włączyłem pierwszy lepszy kanał telewizyjny..---Oczami Laury---
Weszłam do mojego pokoju. Wzięłam z szafy luźną różową bluzkę na ramiączkach, szare szorty oraz bieliznę. Poszłam do łazienki się umyć po tej sokowej katastrofie. Po 20 minutach byłam już gotowa. Wyszłam z łazienki i ułożyłam się wygodnie na łóżku. Wzięłam do ręki zdjęcie mamy i zaczęłam z nią rozmawiać ''Mamo.. Patrzysz na mnie z góry wiem ale proszę daj mi jakiś znak czy ten chłopak ma dobre zamiary co do mnie. Nie chcę znowu cierpieć tak jak po tym gdy dowiedziałam się, że nie żyjesz.''- po moich policzkach zaczęły spływać łzy jedna za drugą.- ''Mamo! Strzeż mnie przed wszystkim co złe. Chcę być szczęśliwa. Pamiętaj, że cię kocham'' Otarłam łzy, pocałowałam zdjęcie mamy i momentalnie zasnęłam.


---Oczami Ross'a---
Idziemy wolniej niż zwykle do domu. Ci ludzie wydają się mili. Właśnie ciekawe jak na imię ta czarnowłosa. Nic o niej nie wiem. Może zagadam? Zwróciłem się w stronę dziewczyny i zacząłem...
-Hej! Ej jak ty masz na imię?
-Vanessa Marano. A ty?-spytała śmiało
-Ross Lynch. Mieszkamy na przeciwko siebie.
 -Aaa... Z pokoju mojej siostry widać wasz dom-powiedziała przez śmiech. Ona wydaję się miła ale ma na sobie więcej pudru niż nie jedna dziewczyna.. może tak lubi?
-No tak. Mam 17 lat. Mogę wiedzieć ile ty? Wiem, że dziewczyn się o wiek nie pyta ale ja muszę wiedzieć.-powiedziałem uśmiechając się do Van. Dziewczyna zaczęła chichotać.
 -Mam 19, a twoja siostra ile ma lat?- w tej chwili Rydel szybko odwróciła się w naszą stronę i dołączyła do rozmowy.
-Ja jestem Rydel Lynch. Mam 18 lat. Miło mi.-powiedziała, uśmiechnęła się ciepło i podała dziewczynie rękę.
-Jestem Vanessa...-moja siostra w tej chwili jej przerwała.
-Wiem.. Słyszałam was z tyłu.- zaczęliśmy się momentalnie wszyscy śmiać.
-Wiecie, że mam młodszą siostrę w twoim wieku Ross? Ma na imię Laura. 
-Tak? Widziałem ją dzisiaj. Mój brat wylał na nią sok, a później poszła do domu. Mój brat oczywiście poszedł za nią bo to jest.. nie ważne.
-Laura na pewno jest już w domu. Ej patrzcie jak nasi rodzice się dobrze dogadują.- powiedziała Delly.
 -Taa.. to dobrze. O doszliśmy do domów. Ej Rydel może kiedyś pójdziemy do jakiegoś centrum handlowego?
-Z chęcią..-powiedziała moja siostra. Pożegnaliśmy się ze sobą i ruszyliśmy w stronę drzwi.


---Oczami Rydel.---
Jejku ta dziewczyna jest miła.. bardzo. Chcę wejść do domu napić się mrożonej wody i ułożyć się na łóżku..Weszłam do domu zobaczyłam Rocky'ego na kanapie... nie przeszkadzałam mu w oglądaniu telewizji i udałam się do mojego pokoju. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam w nich Zuzę! Moją BFF! Zaczęłyśmy piszczeć na swój widok.
-Zuza! Co ty tutaj robisz?-powiedziałam z wielkim uśmiechem i rzuciłam się przyjaciółce na szyję.
-Przyjechałam do ciebie kochana! Tak bardzo się za tobą stęskniłam.-powiedziała z uśmiechem na twarzy. Sięgnęła po swoją torebkę i wyjęła z niej jakieś małe, fioletowe pudełeczko owinięte różową wstążką.
-Proszę do dla ciebie.-powiedziała i wręczyła mi prezent.
-Jejku, a co to?-otworzyłam z ciekawością. Zobaczyłam w środku bransoletkę. Wyjęłam ją. Na samym jej środku był znaczek nieskończoności z napisem ''BFF <3''. Założyłam ją.- jejku nie musiałaś. Jesteś najlepszą przyjaciółką na świecie. Hej może pójdziemy do centrum handlowego?
-Jasne tylko się przebiorę i możemy ruszać w drogę.....

_______________________________________
Rozdział 4 za nami ^_^ Mam zamiar 5 rozdział dodać jutro albo w niedzielę :3
P.S Przepraszam, że rozdziały dodaję tak w kratkę ale.. nie mam czasu, 

gdzieś jadę albo ktoś do mnie przyjeżdża  więc jeszcze raz PRZEPRASZAM <3 C:

Komentujesz = motywujesz <3

piątek, 25 lipca 2014

Rozdział 3

---Oczami Laury---
Ten chłopak wydaję się miły ale nie wiem jaki on jest, gdzie mieszka i jakie ma zamiary co do mojej osoby. Nie wiem co mam myśleć.. chciał mi pomóc i to zrobił. Może on am dobre serce..
-Więc... nie musisz ze mną iść na serio. Dam sobie radę.-powiedziałam stanowczo
-Ale ja chcę.. chcę cię poznać, pogadać i dowiedzieć się czegoś o tobie.-uśmiechał się gdy to mówił. Może on serio chce mnie poznać. No nie wiem.. gdyby była tutaj moja mam wiedziała by co robić no ale teraz patrzy na mnie z góry...
-Ok. Eee..to...ile masz lat?
-18,a ty?-spytał. Nie powinno się pytać kobiety o wiek..no ale on chyba o tym zapomniał. Trudno wydaję się miły.
-17.-mówiąc to zaczęłam się śmiać.
-Co się śmieszy?-powiedział lekko zdenerwowany
-Nic, nic tylko kobiety nie pyta się o wiek.-zaczęłam się jeszcze głośniej śmiać-moja mama mówiła zawsze..-w tej chwili z mojej twarzy zniknął uśmiech i pojawił się smutek, a po policzku spłynęła mi łza. Szybko ją wytarłam. Nie chciałam by Rocky wiedział co stało się z moją mamą..
-Co z twoją mamą?-pytał
-Nie ważne.. nie chce o tym rozmawiać. Może kiedyś ci o niej opowiem ale nie teraz.-powiedziałam smutna.
-Dobrze, nie będę cię zmuszał.-powiedział to i zaczął mnie łaskotać by poprawić mi humor.- i co lepiej ci?-powiedział tak opiekuńczo.
-Tak. Słuchaj mam do ciebie pytanie..mogę puścić piosenkę która zawsze poprawia mi humor? Wtedy będę bardzie jak by to ująć ''rozpromieniona'' i nie będę się smucić.
-Dobrze, a co to za piosenka?
-Nosi tytuł ''Best Day Of My Life'' i wykonali ją...-w tym momencie brązowooki przerwał mi
-American Authors? Uwielbia ten zespół!
-To już wiemy co nas łączy. Ten sam ulubiony zespół.-powiedziałam z wielkim uśmiechem na twarzy. Fajnie, że słuchamy tego samego zespołu.
-Ok. Włączaj tą piosenkę uwielbiam ją!-powiedział z uśmiechem na twarzy.
-Ok ale po jej wysłuchaniu powiesz mi coś o sobie. Ok?
-Dobrze.-odpowiedział mi. Włączyłam piosenkę i wsłuchani w jej rytmy szliśmy dalej w stronę domu..


---Oczami Ross'a---
Gdzie Rocky?! Pewnie polazł z tą dziewczyną. Współczuję jej.. On jest, że tak to ujmę ''Bad Boy'em'' i co chwila ma nowa dziewczynę. Co prawda nie wykorzystuje ich bo on ma swój honor ale chodzi z dziewczynami ''dla szpanu''. Później zostawia je i się nimi nie przejmuje. Mam nadzieję, że kiedyś znajdzie tą jedyną i przestanie taki być.
-Kochanie! Chodź tutaj.-powiedziała swoim słodkim głosikiem Carly.
-Co się stało?-podbiegłem do dziewczyny,która grała z mają mamą i Rydel w siatkówkę.
-Zagrasz ze mną w drużynie? Bo są trzy osoby i jest nie równo.
-Dobrze.-i ucałowałem dziewczynę w policzek
-Ooooo..jakie to słodkie.-powiedziała Rydel.
 -Masz rację córciu. Piękna z nich para.-odpowiedziała mama której humor już się poprawił po tym incydencie z tatą.
-No wiemy. Jesteśmy dla siebie stworzeni-powiedziałem i spojrzałem na Carly swoimi brązowymi oczami.
-Ross przestań bo oszaleję! Twoje oczy hipnotyzują.-powiedziała i rzuciła mi się na szyję
-Jeśli masz mi się rzucać na szyję to będę robił to częściej.-powiedziałem i pocałowałem ją w usta.
-Ok -powiedziała i odwzajemniła pocałunek.
-Boziu jakie to urocze!-powiedziała Rydel skacząc z radości.
-Dobra,  atak z innej beczki to...gdzie Rocky?!-spytała zaniepokojona mama. Nie wiedziałem jak mam jej powiedzieć, że znalazł sobie nowa ofiarę czyli tą brązowowłosą.. jej zawsze ciśnienie skacze jak mówię jej o dziewczynach Rocky'ego.
-Dobra mamo powiem ci ale się nie denerwuj...więc Rocky...-i w tym momencie przerwała mi mama
-Znalazł nową jak ja to mówię ''ofiarę''. Czy on kiedyś przestanie?!-powiedziała zdenerwowana
-Mamo nie możesz się denerwować.-powiedziała zatroskana Rydel
-Dobrze więc co z tą siatkówką? Mieliśmy przecież grać-powiedziała odbiegając od tematu o Rocky'm
-Aha..no tak więc Ross jest w mojej drużynie, a Rydel i twoja mama razem. Ok?-powiedziała Carly.
-Dobrze.-odpowiedziała Rydel i zaczęła się gra..


---Oczami Vaness'y---
Gdzie jest Laura?! Musiałam przerwać moją cudowną sesję zdjęciową którą sobie sama robię by podejść do taty i spytać o Lau.
-Tato gdzie jest Laura?-spytałam zmartwionym ale też i zdenerwowanym głosem
-Poszła do domu... cała była oblana jakimś napojem, lepiła się od tego i musiała iść do domu..
-Aha czyli nic jej nie jest, tak?-spytałam zdenerwowana
-Nie jest bezpieczna.
-To dobrze.-odpowiedziałam z ulgą i wróciłam do robienia zdjęć...

--Oczami Laury---
Piosenka się skończyła czas na pytania do Rocky'ego..
-Więc.. Jak masz na nazwisko?-spytałam niepewnie
-Lynch..Rocky Lynch.-odpowiedział z uśmiechem na twarzy.
-Aha.. ja jestem Laura Marano.
-Ta Marano, która wprowadziła się na przeciwko nas?!-powiedział przy czym zaczął delikatnie podskakiwać. Nie wiem czemu to zrobił ale wyglądał słodko
-Czekaj, czekaj ty jesteś Lynch! Ty masz ten śliczny dom który widać z okna które jest w moim pokoju?-spytałam z niedowierzaniem.
-Tak! Więc mieszkamy naprzeciwko siebie! Super! Kurcze nie spodziewałem się takiego obrotu sytuacji -powiedział z uśmiechem na twarzy ale nie tylko chłopak też mnie przytulił.
-Ej co ty robisz? Przecież nie znam cię tak dobrze!- powiedziałam i lekko odepchnęłam chłopaka
-Przepraszam ale tak się ciesze, że musiałem cię przytulić.-powiedział ze spuszczoną głową.
-Nie szkodzi o patrz doszliśmy do domów.-powiedziałam, uśmiechnęłam się i chciałam już odejść ale Rocky złapał mnie za nadgarstek i zatrzymał.
-Słuchaj to był szalony dzień. Poznałem ciebie, pogadaliśmy. Mam do ciebie pytanie..więc.. co robisz jutro o godzinie 15:00?-spytał z ciekawością
-W sumie chyba nic.
-Super. Widzisz tą lodziarnie na przeciwko nas?-pokiwałam głową co znaczyło tak-jutro o 15:00 w tej lodziarni. Zgadzasz się?
-Ok. To do jutra.-pożegnałam chłopaka i weszłam do domu..


---Oczami Rocky'ego---
Jest zdobyłem jej zaufanie. Teraz tylko ją w sobie rozkochać i ją rzucić.. Chociaż ona jest nawet super miła, sympatyczna... CO TY WYGADUJESZ ROCKY opanuj się! Ok wchodzę do domu bo zaraz wróci rodzinka..


---Oczami Stormie---
Chłodno się robi. Czas wracać do domu.
-Dzieci wracamy!-krzyknęła do swoich pociech
-Dobrze.-odpowiedzieli razem Ross i Rydel
-To ja wracam do siebie. Pa Ross, pa Rydel, do widzenia pani!-powiedziała, ucałowała chłopaka na pożegnanie i poszła w swoja stronę. Pozbieraliśmy wszystkie nasze rzeczy, a gdy chcieliśmy wyjść z plaży to zaczepił nas jakiś mężczyzna i czarnowłosa wysoka dziewczyna. Nie wiedziałam kto to więc spytałam..
-Przepraszam czy mogę w czymś pomóc?
-Pani ma na nazwisko Lynch?-spytał nieznajomy
-Tak, a o co chodzi?-spytałam ze strachem w oczach
-Ja mam na nazwisko Marano. Mieszkamy naprzeciwko siebie.-powiedział wesoło tata Laury
-Miło mi pana poznać. Może wrócimy wszyscy razem do domu. Przecież mieszkamy naprzeciwko, a przy okazji poznamy się lepiej.-zaproponowałam
-W sumie czemu nie.-odpowiedział i całą grupką ruszyliśmy w stronę domu...

_______________________________
Rozdział 3 za nami :3 Wiem rozpisałam się :3 Miałam wenę twórczą xD Poznanie Rocky'ego i Laury.. jest to ''Raura'' ale inaczej i poznanie rodzin (nie do końca w następnym rozdziale poznanie wszystkich członków rodzin) :)
Ale mam do was prośbę by każdy kto czyta tego bloga to skomentował ten rozdział bo ja nie wiem czy jest jakiś sens go pisać dla nwm 2,3 osób... opcja dla anonimów tez jest ;) Z góry dziękuję <3

Komentujesz = motywujesz :3

wtorek, 22 lipca 2014

Rozdział 2

---Narrator---
Oby dwie rodziny doszły na plażę. Tego dnia było bardzo gorąco....

---Oczami Laury---
Jejku jak jest gorąco! Na szczęście mamy miejsca w cieniu bo w tym upale można się usmażyć! Ooo.. widzę Van.. ale moment czy ona już robi sobie selfie? Ta dziewczyna nie umie usiedzieć w miejscu i podziwiać plażę w spokoju tylko od razu musi robić zdjęcia! Ok.. może i ja pójdę w jej ślady i zrobię sobie jedno zdjęcie? Wyjęłam telefon z torebki.. już miałam zrobić sobie zdjęcie gdy nagle odezwał się mój tata..
-Lau! Co ty w Vanessy ślady idziesz?- i zrobił minę typu '' :O ''
-Nie. Ja po prostu chcę zrobić sobie jedno zdjęcie i tyle..
-Aha. Ok. Tylko nie przesadzaj. To znaczy jesteś śliczna ale nie idź w ślady Van. Ona już przesadza z tymi zdjęciami..- powiedział i zaczął się śmiać.
-Dobrze tato.- i również się zaśmiałam..

---Oczami Vanessy---
Z czego oni się tak śmieją?! Przeszkadzają mi tylko w robieniu zdjęć! Muszę do niech podejść i spytać się co się stało.
-Ej! Z czego się śmiejecie? Przeszkadzacie mi w robieniu przesłodkich zdjęć w których na pierwszym planie jest moja osoba.-powiedziałam dumna i zrobiłam minę typu '' :3 '
-Śmiejemy się. Nie widzisz?! - powiedziała Laura dalej z uśmiechem na twarzy.
-Ale z czego?!- odpowiedziałam już lekko zdenerwowana.
-Z ciebie!- krzyknął wesoło tata.
-Co?! Ale... Dlaczego?!
-Bo ty cały czas robisz sobie zdjęcia! -powiedział i przytulił swoją córkę.
-No wiem. Dobra idę do wody. Lau idziesz ze mną?-spytałam z ciekawością.
-Nie dziękuję. Posiedzę sobie z tatą.-odpowiedziała, a ja pobiegłam do wody.

---Oczami Rocky'ego---
Ja gorąco! Czemu jest tak gorąco?! Dobrze, że siedzimy przy tym stoliku przy którym są te dobre i zimne soki. Możemy w każdej chwili pójść i się ochłodzić. Ej kto to idzie? Hmmm.. To chyba Carly.. ta laska Ross'a. Ehh.. jaka ona jest śliczna. Już wiele razy do niej ''uderzałem'' ale nic ona woli tylko swojego Ross'ka. Jeszcze będzie moja.
-Eee... Ross. Twoja laska idzie!
-Gdzie?- spytał zaciekawiony blondyn
-No tam. Ślepy jesteś?! Swojej dziewczyny nie widzisz?! -powiedziałem i spojrzałem na niego dziwnie.
I w tej chwili podeszła do nas śliczna blondynka. Jej brązowe oczy lśniły w promieniach słońca, a że Carly jest zgrabna ubrała się w czarne bikini.
-Hej skarbie! -powiedziała do Ross'a
-Hej piękna! -powiedziałem.
-Ja mówiłam do Ross'a.- powiedziała z miną ''WTF''
-Rocky ciumo.. Weź wyjdź.-powiedział Ross z uśmiechem na twarzy.
-Nie! Będę tutaj siedział. Czemu? Bo mogę!- powiedziałem zdenerwowany.
-Ok. Tylko bądź miły.- powiedziała blondynka.
-No ok... spróbuję.. -powiedziałem i zacząłem bawić się moim telefonem..
Po paru minutach zachciało mi się pić.. Zawołam Ross'a i pójdziemy po coś do picia..
-Ross! Chodź ze mną po picie!- krzyknąłem
-Dobra. Carly zaczekaj tutaj.
-Dobrze- i pocałowała blondyna w policzek.
-Oooo... Jakie to słodkie.-powiedziała uśmiechnięta Rydel.
Fuuuu... czy oni muszą się całować publicznie? Dobra nie ważne. Ross wstał i poszliśmy do kolejki..


---Oczami Laury---
Pięknie jest. Słonko, cieplutki piasek czego chcieć więcej. Spragniona jestem. O widzę tam mały sklepik z sokami. Zapytam taty czy da mi trochę pieniędzy to kupię nam soki..
-Tatusiu. Mam pytanie.. Dał byś mi trochę pieniędzy?-spytałam
-Tak proszę ale po co ci?- spytał mnie zaciekawiony tata.
-Spragniona jestem.. Chcę pić..
-Ok. To idź kup nam coś do picia. -powiedział z uśmiechem na twarzy.
-Dobrze.
Po paru minutach doszłam do kolejki. Stanęłam za dwoma wysokimi chłopakami. Jeden był blondynem, a drugi miał brązowe włosy. I nie wiem czemu ale blondyn miał różowe szorty. Brązowo włosy miał koloru limonkowego.. Nie wnika czemu oni takie mieli ale ok. Kolejka się przesunęła chłopaki kupili soki i nagle... blondyn mnie potrącił i wylał te soki które trzymał na mnie! Byłam tak wkurzona, że wydarłam się na niego...
-Jak chodzisz palancie!!!
-To jak ty stoisz w kolejce idiotko!!!
-To ty mnie szturchnąłeś, nie ja ciebie!!


---Oczami Rocky'ego---
Wow jaka śliczna laska! Już jest moja. Znając mnie to mnie żuci po paru dniach.. jak to zrobi to będę miał nową..
-Ross co robisz?! Tej dziewczynie mogło się coś stać!- krzyknąłem do brata
-Co? Ej no co ty....-przerwałem Ross'owi
-Idź z tond lepiej.!!- krzyknąłem, a blondyn wycofał się i wrócił do stolika.
-Jak się czujesz? Pomóc ci?- spytałem opiekuńczo
-Jest ok. Poradzę sobie.-odpowiedziała mi piękna brązowooka
-Jestem Rocky.
-Ja Laura. Miło mi cię poznać, a teraz muszę iść.
-Poczekaj odprowadzę cię do domu.
-Ok. Tylko pójdę po moje rzeczy.-powiedziała swoim ślicznym głosem.
-Ok. Czekam.- odpowiedziałem. Jest nareszcie! Odprowadzę ją do domu. Ciekawe gdzie mieszka.

---Oczami Laury---
Jejku cała się lepię. muszę iść do domu.
-Tato!
-Jeju co ci się stało?!- spytał zaniepokojony.
-A nic. Idę do domu się umyć. Dasz mi kluczę od domu?
-Proszę. Tylko uważaj na siebie.-powiedział  tata
-Dobrze...
Pod biegłam do Rocky'ego i ruszyliśmy w stronę domu......

_______________________________________________
Po długiej przerwie.. proszę oto rozdział 2 <3 Mam nadzieję, że się podoba ;)
Myśleliście, że to Ross pomoże Laurze... nikt się nie spodziewał, że to będzie Rocky ;)
Nie wiem kiedy będzie następny rozdział.. :C

komentujesz= motywujesz <3

piątek, 18 lipca 2014

WAŻNE!

Przepraszam ale następny rozdział pojawi się 22.07 , ponieważ mam problemy z internetem i mało wolnego czasu :/ Musicie cierpliwie czekać na następny rozdział ;c Przepraszam ;C

piątek, 4 lipca 2014

Rozdział 1

---Narrator-----
Wszyscy wyszli z lodziarni. I nagle Stormie przed swoim domem zobaczyła czerwone auto które lśniło w promieniach słońca. Mówiąc prościej było wymyte i zadbane. Z auta wysiadł mężczyzna. Był wysoki, a jego włosy były koloru ciemnego blondu.

---Oczami Stormie---
Kto to może być? Kurcze stoi tyłem do mnie. O jest w końcu się obrócił. Nie! O nie! To Mark! Czego on tutaj chce?
-Dzieci stójcie!- krzyknęłam stanowczo
-Co się stało?-zapytał zaniepokojony Ross.
-Mamo czy to tata!?-krzyknęła Rydel
-Tak! Stójcie! Nie możemy iść do rodziny Marano.. musimy iść pogadać z nim..-powiedziałam. Nie chciałam by dzieci uczestniczyły w tej rozmowie ale one.. no.. dawno nie widziały swojego taty..
Podeszliśmy stanowczym krokiem do Marka. A on oczywiście zaczął się kłócić..
-I co jak tam paskudo?! Widzisz to auto? Mogło być twoje! Ale postanowiłaś ode mnie odejść! Ujmę to jednym słowem.. ŻAŁUJ! -krzyknął do mnie. Po policzkach zaczęły spływać mi łzy.
-Co? Czy ja dobrze słyszę?! Jeszcze masz do mnie pretensje, że odeszłam od ciebie?! Zdradziłeś mnie! To koniec rozmowy!- pobiegłam smutna do domu bo nie mogłam wytrzymać..

---Oczami Rydel----
Mama jest smutna, a jednocześnie taka zła. Nie mogę pozwolić by tata tak ją traktował!
-Tato przegiąłeś! To koniec rozmowy! Nie chcemy mieć z tobą nic wspólnego! Lepiej będzie jak sobie już pojedziesz.-powiedziałam z krzykiem. Czemu on robi to mojej mamie?! Ona już za dużo wycierpiała przez niego!
-Dobra nie to nie! Jadę! Pa!-powiedziała z krzykiem i spojrzał na nas obojętnie
-Ej chodźcie do domu!-krzyknęłam do braci i razem z nimi udałam się w stronę drzwi

---Oczami Laury---
Jejku jak tutaj ślicznie. Dom z wierzchu wygląda cudownie. Ciekawe jak jest w środku?
-Laura weź proszę swoje walizki.-powiedział do mnie tata. Widziałam, że nie może sobie poradzić więc postanowiłam wciągnąć w pomoc jeszcze Vanessę
-Van pomóż nam z tymi walizami!
-Poczekaj chwilkę! Muszę porobić sobie parę selfie i wrzucić je na FB i Instagram'a!- krzyknęła. Ona myśli tylko o ciuchach, wyglądzie, a o nas wcale! Ale jak dochodzi co do czego to wiem, że mogę na niej polegać.
-Jakie ciężkie.Van szybciej!-krzyknęłam głośniej. Ale ona nie zwracała na mnie uwagi.
-Vanessa! Bierz swoje walizki bo będziesz miała szlaban na kosmetyki i zabiorę ci ten telefon!- powiedział stanowczo tata. Van od razu wzięła się do pomocy. Czasem trzeba na nią porządnie krzyknąć.

---Narrator---
Po 30 minutach cała rodzina weszła do domu. Zobaczyli pięknie wyglądający dom. Ściany były kolory beżowego. Meble w kolorze brązu, a w salonie na ścianie było widać duży telewizor.

---Oczami Vanessy---
Jak tutaj pięknie. Ciekawe ile półek jest w łazience na moje kosmetyki. Hmm... A tak właściwie to gdzie ona jest.
-Tatusiu gdzie jest łazienka?-powiedziałam z miną '' :3 ''
-Van ty od razu o łazience?! Co ty chcesz zobaczyć jakie jest lustro?- zapytał
-Oooo! Jeszcze lustro! Oczywiście!- powiedziałam z bananem na twarzy.
-Widzisz te drzwi naprzeciwko kuchni? To tam jest łazienka.
-Dziękuję!- I ucałowałam tatę w policzek. Szybko powędrowałam do łazienki układać swoje kosmetyki.

---Oczami Laury---
Jak tutaj jest cudownie. Widzę, że tata jest bardzo zadowolony z tego domu. Z resztą co ja gadam on jest cudowny! Już go kocham!
-Tato cudowny jest ten dom! Jak ty go znalazłeś?- spytałam ciekawsko.
-Wiesz... Szukałem w internecie odpowiedniego dla naszej trójki domu i natknąłem się na ten. Miał dużo pokoi i każda z was miała by osobny pokój z łazienką, a nie tak jak w Miami. Co prawda miałyście swoje pokoje ale łazienka była tylko jedna, a teraz każda z was i ja mamy osobne. - odpowiedział mi tata. Rzuciłam mu się na szyję i pocałowałam w policzek.
-Dobrze, a gdzie jest mój pokój?-spytałam. Tata kazał mi wziąć swoje walizki i zaprowadził mnie do pięknego pokoju w którym ściany były koloru brzoskwiniowego. Prawie na środku pokoju stało duże łóżko z baldachimem, a obok łóżka stała szafka nocna. Naprzeciwko szafki stało biurko z lampką koloru czerwonego i czarny laptop. Były tam też drzwi które prowadziły mnie do pomieszczenia w którym stała wielka szafa na ubrania, a łazienka była tuż obok. I jeszcze okno. Widziałam z niego dom.
-Tato co to za dom? I kto tam mieszka?-spytałam. Byłam ciekawa kto może mieszkać na przeciwko nas.
-Nie wiem córeczko. Dowiemy się tego jutro. Dzisiaj miałem zamiar iść do nich no ale wiem, że jesteście zmęczone i nie macie siły. O! I jeszcze trzeba się rozpakować.
-Racja. To poproszę cię byś poszedł sobie bo chcę się rozpakować.- powiedziałam z uśmiechem na twarzy. Chciałam zostać trochę sama.. Musiałam pomyśleć o mamie i o tym jak mam poukładać tutaj rzeczy.
-Dobrze. Już idę księżniczko.- powiedział i wyszedł. Tak.. tata nazywa mnie czasem swoją księżniczką. Więc położyłam się na łóżku. Było bardzo wygodne. Przypomniałam sobie, że mam zdjęcie moje i mamy w torebce. Wyjęłam je.. popatrzyłam i ucałowałam. postanowiłam, że będzie stało na szafce nocnej tuż obok mnie by mama była ze mną każdej nocy i zawsze gdy będę się budzić. Sięgnęłam po walizki i poszłam z nimi do pokoju w którym stała wielka szafa. Postanowiła się rozpakowywać..

---Oczami Ross'a---
Mam płacze. Tata zachował się nie fair. Ejj... gdzie jest Carly?! Pewnie poszła sobie po tej kłótni z tatą. Ehh...
-Mamo jak się czujesz?- powiedziałem ocierając jej łzy.
-A jak myślisz?! Przyjechał tutaj człowiek którego kochałam, wyzwał mnie i krzyczał.. Czuję się jak by ktoś po mnie walcem przejechał!- powiedziała i znowu zaczęła płakać. Co ja mogę zrobić by poczuła się lepiej..Hmm... Jej ulubione danie tutaj nie pomoże. Wiem!
-Mamo, słuchaj tak wiem tata zachował się jak kompletny palant ale trzeba żyć dalej i zapomnieć o tym co się działo z nim.. Więc.. Zapraszam cię na plażę! -powiedziałem pełny nadziei.
-Hmm.. Ross masz racje.-przytuliła mnie mocno. Widziałem, że na jej twarzy pojawił się uśmiech-Zgadzam się. Pójdę się przebrać i możemy iść.Ale pod jednym warunkiem.. Rydel i Rocky idą z nami.-powiedziała uśmiechnięta.
-Dobrze! Będziemy się świetnie razem bawić!- powiedziałem i  poszedłem się przebrać w moje różowe szorty. Mama wzięła ze sobą dmuchana piłkę. I koszyk jedzenia.
Po 20 minutach byliśmy już w drodze na plażę...

---Oczami Laury---
Już jestem rozpakowana, Van też o i tata. Słysze ich jak gadają w kuchni. Pobiegnę do nich. Po 5 minutach już byłam w kuchni.
-O czym gadacie?- spytałam
-O tym, że Van znalazła nam super miejsce gdzie możemy teraz iść!-powiedział tata z bananem na twarzy
-Serio?! Gdzie?!
-A więc 200 metrów od nas jest plaża.. Może pójdziemy tam wszyscy razem?-spytała czarno włosa
-Super! To świetny pomysł! Już idę się przebrać w mój strój kąpielowy i możemy iść.- powiedziałam z radością. Ubrałam na siebie czerwone bikini. Do swojej torby spakowałam okulary przeciwsłoneczne, krem z filtrem i oczywiście telefon. Tata zabrał ze sobą dmuchaną, kolorową piłkę, pieniądze, okulary przeciwsłoneczne oraz bluzę w razie zimna ale nie oszukujmy się na plaży będzie gorąco, a Van jak to Van wzięła całą torbę kosmetyków, okulary i oczywiście telefon do robienia selfie. Ja jeszcze wróciłam się po mój czarny kapelusz i po 25 minutach pakowania byliśmy już w drodze na plażę....

______________________________________________

1 rozdział gotowy. W 2 rozdziale poznanie bohaterów. Cieszycie się? :3 Właśnie co do następnego rozdziału będzie on może dzisiaj wieczorem albo jutro po południu. To zależy od tego czy będę miała czas :/